W czasie wakacyjnych wędrówek, ale nie tylko, zdarza nam się dotrzeć do miejsc odludnych. Najczęściej dotarcie tam wymaga więcej, chęci, sił, kondycji. Cieszymy się wtedy spokojem i pięknem krajobrazu. Turystyczne uroczyska zaznaczane tylko na specjalnych mapach. Czasem docieramy do miejsc zapomnianych. Niewielkich wiosek ukrytych wśród drzew. Wcale nie tak dalekich a jakby porzuconych przez świat.
Nie są to skanseny, choć często tak się kojarzą. Małe osady, kolonie, przyczółki położone z dala od dużych miast i atrakcji turystycznych. W okolicy nie ma atrakcyjnych gór, jezior, morza. Nic co przyciągnie turystów, nowych mieszkańców, co da zarobek. Mieszkańcy z dziada-pradziada prowadzą niewielkie gospodarstwa. Na podwórkach przeważnie starsi ludzie. W lecie z rzadka pojawiają się dzieci podrzucone dziadkom na wakacje. Młodzi uciekają za pracą do miast, za granicę. Może z czasem wyremontują dom lub postawią letni, wtedy osada ma szansę przetrwania. Inaczej zostanie całkiem opuszczona. Zamieszkałe domy, mimo że często podupadające są najczęściej zadbane. W lecie rozjaśnione posadzonymi kwiatami w oknach i ogródkach. Wszystko na miarę sił i możliwości mieszkańców. Opuszczone straszą powybijanymi oknami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz